Dziś trochę nietypowo, bo trochę o sobie,
a właściwie o kąciku, w którym dłubię swoje kwiatki i wszystkie inne takie.
Skromne to miejsce ale punkt domu strategiczny. Wszędzie mam blisko i wszystko pod kontrolą.
Cała rupieciarnia usytuowana jest pomiędzy lodówką i wejściem do składziku/kotłowni. Raczej obiadu nie przypalam, a i ogień w piecu nie gaśnie. Wiem gdzie i kiedy znikają domowe zapasy i kto rozlał wodę na podłodze. NIC mi nie umknie.
Stary stół, stary regał, stary, wygodny fotel i kilka kontenerków... to wszystko co mam do dyspozycji.
Aaaa i pudła, kartony, kartoniki.... morze kartonów na poziomie 0 , których na szczęście nie widać na zdjęciach.
Ma ten kącik jednak ogromną zaletę - wszystko co potrzebne jest na wyciągnięcie ręki.
Poza weną, bo ta wędruje swoimi drogami i czasami ciężko ją złapać.
I tak to mniej więcej wygląda. Oczywiście na co dzień tonę w bałaganie, w którym tylko ja potrafię się odnaleźć.
Aktualnie dłubię karteczkowce, bo wena właśnie wzięła urlop na żądanie.
Z naszego sklepu wykorzystałam foamiran irański:
Pozdrawiam.
Miło Ewa, źe zechciałaś nas zaprosić do siebie.Ja już wypatrzyłam dla siebie fajny stojaczek�� a kwiatuszki cudowne, widać wena wraca z urlopu na żądanie��
OdpowiedzUsuńFantastycznie u Ciebie Ewuniu❤❤ Przesliczne kwiaty��
OdpowiedzUsuń