Strony

poniedziałek, 18 stycznia 2021

W mojej kuchni...czyli jakie cuda robi mój mąż :))

 Witajcie Kochani po bardzo długiej przerwie, która trwała rok😍 

Pragnę Wam złożyć noworoczne życzenia, abyście w tym trudnym czasie, mieli jeszcze całe mnóstwo powodów do radości!

U nas w pracowni, z powodu pandemii, jak i innych dodatkowych okoliczności, od ponad roku zawieszone są warsztaty twórcze, nie działa również sklep internetowy. 

Jednak dzisiaj, w zimowy mroźny wieczór, zapraszam Was, niestety tylko wirtualnie , do mojej "nowej" kuchni.  To pierwszy weekend od wiosny, który spędzam leniwie w domu, więc wreszcie nadszedł czas na temat, którym obiecałam się podzielić jeszcze zimą ubiegłego roku (jak ten czas leci!) 

Idąc naprzeciw zapytaniom niektórych z Was, którzy planują urządzanie swojej kuchni, chcę podzielić się zdjęciami i opisem naszego kuchennego projektu, który zrealizowaliśmy z mężem rok temu. Miło mi powspominać ten czas i być może zachęcić Was do zmian w swoich wnętrzach. My przez długi czas nie mogliśmy się do tego zebrać, kuchnia jest bardzo wąska, zawsze marzył mi się projekt w literę L, jednak skośna, krótka ściana z oknem psuła mi ten plan i w rezultacie stanęło na dwustronnej zabudowie.  

Odkąd weszłam po raz pierwszy do sklepu Ikea w Niemczech, a miałam wtedy lat 14, jestem po dziś dzień ogromną fanką tej marki. Nie będę więc oryginalna, gdy powiem, że w całym mieszkaniu i pracowni przeważają białe meble Ikea, bo również kolor biały, oprócz pudrowego różu 😜, jest moim ulubionym. Od dawna więc marzyła mi się moja własna kuchnia IKEA, która dzisiaj wygląda tak i o niej chcę Wam trochę opowiedzieć.


Stara kuchnia do niedawna odzwierciedlała trochę moją "romantyczną duszę". 
Na początku fronty były niebieskie, później po patchworkowym liftingu, ale wzory już mi się po latach znudziły, szafki wysłużyły i postawiłam głównie na funkcjonalność nowych mebli. 

Bye, bye stare graty!!! 😁
Miały prawie 20 lat.







Ale zacznę od początku...

Po pierwsze: podczas planowania kuchni warto mieć na uwadze złotą zasadę projektowania przestrzeni kuchennej, tzw. Trójkąt roboczy. Obrazuje on ustawienie trzech głównych elementów wyposażenia kuchni: lodówki, zlewozmywaka i płyty kuchennej/ piekarnika, opartych na wierzchołkach trójkąta.

Ta prosta zasada sprawia, że wszystkie niezbędne produkty i sprzęty są usytuowane niedaleko siebie, co  poprawia komfort pracy. 

Ikea daje możliwość skorzystania z bezpłatnej pomocy projektanta na czas 30 min. Trzeba podejść do stanowiska i się zapisać na miejscu, niestety czas oczekiwania może trwać 2-3 i więcej godzin, w zależności ile jest osób oczekujących. Nam to akurat nie przeszkadzało, w tym czasie oglądałam meble, robiłam notatki, a później (to był czas chwilę przed pandemią) poszliśmy z mężem sobie coś przekąsić do restauracji Ikea. 
Poza tym w IKEA mogłabym spędzić caaaały dzień!😍

Zanim jednak pojechaliśmy do sklepu, żeby przy pomocy projektantki Ikea dopracować szczegółowo nasz projekt i go wycenić, przekopałam zdjęcia w internecie i wybrałam te, które mnie zainspirowały. 
Następnie odwiedziłam salon Ikea, żeby tu namacalnie ocenić różne funkcjonalne rozwiązania dotyczące wyposażenia szafek. Tu zdecydowałam się na fronty szafek 
BODBYN w kolorze śmietankowym, które mają ramę i fazowany panel szklany na przodzie  wydają się zdecydowanie trwalsze niż całkiem biała, tańsza wersja. Na miejscu też wybraliśmy blaty, choć z decyzją, przyznam, miałam problem, gdyż wg mnie nie było zbyt dużego wyboru, a szafki Ikea nie mają standardowej głębokości, więc zakup blatów był możliwy tylko tutaj. Mając na uwadze względy ekonomiczne nie chcieliśmy ich robić na zamówienie. Kilkakrotnie zmieniałam swój wybór, by wreszcie zakupić blat laminowany EKBACKEN w kolorze jasnego dębu, pasujący nam do płytek podłogowych, a w dodatku będący w promocji IKEA FAMILY. Teraz absolutnie nie żałuję tej decyzji.

Kolejnym krokiem było odwiedzenie banku w celu załatwienia kredytu. Mój bank zaproponował mi niższe oprocentowanie niż w sklepie IKEA i choć za chwilę okazało się, że Ikea oferuje posiadaczom KARTY IKEA FAMILY raty 0% lub 100zł za każdy wydany 1000zł na kuchnię, stwierdziłam, że bardziej opłaca mi się skorzystać z kredytu w banku, a w Ikea za otrzymany bonus 1300zł ( kuchnia wyceniona ostatecznie na 13.500zł) dokupiłam sobie wyposażenie do szafek.
Kiedy bank dał mi kredyt, stworzyłam już wstępny projekt, najpierw na kartce, potem w bezpłatnym planerze na stronie IKEA, by potem dopracować go już i zatwierdzić z panią projektantką na miejscu w Ikea. Można było już składać zamówienie i je opłacić.

Na całe szczęście zamówiliśmy transport z Ikea.
Ilość paczek była bowiem porażająca! 😂  Łącznie dużych, małych i malutkich -146!!!
 W dodatku wraz z transportem wniesiono je sprawnie na nasze drugie piętro bez windy.
Pierwotnie mieliśmy je wnosić we dwójkę, ale po dwóch tygodniach, kiedy przyjechały, ja miałam bardzo chore, bolące kolano i ledwie chodziłam o kulach.
Mój MEGA (serio!) zdolny mąż "złota rączka" musiał ze wszystkim radzić sobie sam!

Postanowił jednak, że montaż będzie w jego gestii. 
A że jest bardzo dokładny, perfekcyjny i skrupulatny, zaoszczędziliśmy na tym min 15% wartości zakupów, czyli ponad 2 tys.zł
Jednak coś za coś! Trwało to zdecydowanie dłużej 😉 

Mąż demontował stare meble, malował ściany, kładł glazurę, robił montaż i elektrykę w szafkach, w przerwie między pracą a snem, przez prawie miesiąc. 
Szafki wypoziomował co do milimetra, choć ściany były krzywe. Wielokrotnie zdejmował szafki i wielką szafę z szyny i je poprawiał aż do perfekcji. Dokręcał, przykręcał i poziomował. Ja, ze względu na stan zdrowia, nie mogłam mu niestety pomóc.

W małym mieszkaniu, przy kilku osobach, kilku czworonogach i dużej ilości przedmiotów, jakie posiadamy 😜 remont, nawet takiej niewielkiej kuchni (8,5m2) to nie lada wyzwanie. 
Paczki z meblami do złożenia stały w całym mieszkaniu.


Oczywiście nad wszystkim czuwała jedna z naszych kotek, wszędobylska Dizzy 😃




No to do dzieła, zaczynamy! Fuknęła i wdrapała się na drabinę! 😀



Było baaardzo ciasno, ponieważ część starych szafek musiała czasowo zostać np. szafka ze zlewem.



Szafki IKEA mocowane są na dedykowanych szynach.





Tu widoczne, zamaskowane już zawiasy do witryn, otwierane do góry, co na tej wysokości daje dodatkową wygodę.  



We wszystkich dolnych szafkach są mega wygodne i praktyczne szuflady, dzięki specjalnym systemom, wysuwają się do końca swojej długości.
Są bardzo pojemne i wytrzymałe, dopuszczalny udźwig to 25 kg.
To one były główną przyczyną wymiany starych mebli.
Widoczne na zdjęciu gary przełożyłam dla wygody piętro wyżej.

To jest największa z naszych szafek o wys.236cm, szer.60cm.
Do połowy są szuflady, gdzie znajdują się garnki, oraz naczynia żaroodporne. Powyżej dwie otwierane szafki z półkami.
W jednej trzymam min. przetwory i słoiki, karmę dla zwierząt, w drugiej obrusy, ścierki i serwetki.






Dyzia sprawdzała, czy wszystko gra 😉


Wszystkie szuflady wyłożyłam specjalną matą ochronną z rolki, kupioną w IKEA, która chroni je przed zarysowaniami.


Przyszedł czas kładzenia płytek, których nie kładliśmy wcześniej, ponieważ mąż chciał je dopasować idealnie do zawieszonych już szafek. 
Początkowo mieliśmy zrywać stare kafelki, ale odłaziły z tynkiem. Chcieliśmy więc zaoszczędzić pracy i na stare płytki położyliśmy specjalny preparat, który powodował ich chropowatość, a następnie klej i nowe płytki  dobrze się trzymają.  
Wybrałam kafelki, które wiodły prym przez ostatnie lata, a które ponoć powoli wychodzą z mody. O "cegiełkach" jednak marzyłam, więc  dokonaliśmy ich zakupu. 😊 



To płytki TAMOE Paradyż.




Następnym etapem było zakładanie świateł wewnątrz szafek, ozdobnych listew, cokołów i kolejno świateł podszafkowych. W IKEA wyceniono je na koszt ok.1600zł. Choć bardzo je chciałam, zrezygnowałam. Jednak mój pomysłowy mąż wydał na nasze niecałe 300 zł. Choć niestety nie mają tak ciepłego światła, jak w Ikea i świecą światłem stałym  (ikeowskie mają pilota i można regulować natężenie światła), to i tak niezmiernie cieszą oko i dają fajny klimat.
Przy takiej różnicy cenowej są jeszcze bardziej atrakcyjne!😜






Uwielbiam witrynki!  
Górne szafki oszklone wykorzystałam na porcelanę używaną okazyjnie, od święta.
W dolnych znajdują się codzienne kubki, do których mam słabość, oraz zastawa stołowa.


A teraz czas na praktyczne zagospodarowanie poszczególnych szafek z szufladami. Dla spójnej całości pokusiłam się o szufladki wewnętrzne z jednym wspólnym frontem. Szafka szer: 60cm. 


Szafka szer: 60cm - tu trzymamy miksery, blendery, sokowirówki i inne.

                       
                      W kolejnej szufladzie trzymam pojemniki i pokrywki.                                                                                          

szafka szer:60 cm wysoka - konserwy i słoiki
 


szafka pod czajnikiem, szer.40cm, dwie szuflady z jednym wspólnym frontem - na herbaty.


szafka 40cm obok kuchni, dwie szuflady z jednym wspólnym frontem - na przyprawy.
 


I szafki wiszące: nad czajnikiem - szafka z kawą i kubkami,


kolejna na przyprawy i inne,

na salaterki, misy, tace i patery,


artykuły spożywcze mojej córki weganki.

Pozostałe szafki zawierają: lekarstwa, termosy i bidony, koszyki, patelnie oraz pozostałe produkty spożywcze. W szufladzie pod kuchenką znajdują się brytfanny i akcesoria do pieczenia. 
Chcę też nadmienić, że mimo posiadanej zmywarki, niezbędne jest dla mnie korzystanie z szafki z ociekaczem, która znajduje się nad zlewem. Służy mi ona również jako szafka na wszystkie pokrywki. 
Tutaj jeszcze w czasie montażu.


Pod dłuższym blatem, na którym jest małe miejsce, aby przysiąść z laptopem, wypić kawę, zjeść posiłek, znajduje się pomocnik Ikea - wózek na kółkach, na którym trzymamy warzywa.







Wszystkie sprzęty, bateria i zlew pozostały w starej wersji i mają się całkiem dobrze w nowej oprawie. 




A teraz detale 😋





 

I miejsce posiłków naszych czworonogów, chociaż jak widać na innych zdjęciach, wszędzie ich pełno i niekoniecznie przestrzegają zasad.  😏





Tu kuchnia w całej swej rozciągłości z dalekiej perspektywy.


Mimo, że jest wąska, chętnie spędzamy w niej czas, a gotowanie stało się dużą przyjemnością dla mojego męża! 






Często serwuje nam coś pysznego, a w nowej kuchni czas płynie nam miło i przyjemnie.

Nasza kuchnia to serce domu😍
I nasz Pan domu ma wielkie serce😍

Nawet koty uwielbiają to miejsce, bo psy pozostały jednak wierne...
ciepłemu łóżeczku😜 



Oj, zasiedzieliśmy się w tej kuchni Kochani, pora spać! 
Gaszę światło.



Dobrej nocy!😘 


Małgosia



8 komentarzy:

  1. Małgosiu, przepiękna kuchnia gdzie bije od niej ciepło Waszego ogniska domowego w ktorym panuje miłość, harmonia, zrozumienie i spokoj.Masz cudowne zdolnego męża.Pozdrawuam Was serdecznie��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci Alu dziękuję za ciepłe słowa, ale w tym naszym ognisku domowym to czasem " spokojnie jak na wojnie"😅🤣 pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Małgosiu Cudowna kuchnia , a mąż to SKARB!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie sobie urządziłaś kuchnie 🥰 chyba mój Wąż będzie miał troszkę pracy 😜

    OdpowiedzUsuń
  4. A po pracy to tylko same przyjemności!😉 Miło, że Ci się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka kuchnia to małe marzenie. Kolory, meble... rewelacja!
    https://tomkarokna.pl/

    OdpowiedzUsuń